sobota, 4 lipca 2009

Wyładunek

W piątek, ok 15-stej rozpoczął się nasz wyładunek z Horyzonta. Wahadłowo pływały dwa PTS-y (amfibie, które wywożą ładunek z wody na ląd). Pracowały dwie ekipy: nasza+ letnicy oraz poprzedni zimownicy. W trudnych chwilach dopomogli też znajomi z AGH. Trudno powiedzieć mi ile ton się tego wszystkiego nazbierało. Było sporo, np 1070 butelek wody mineralnej! Skończyliśmy ok 3 nad ranem w sobotę a położyliśmy się spać o 5. Obyło się bez większych strat. Jedynie pomidory ucierpiały na skutek rozwalenia się palety z wodą mineralną. Znieśli to dzielnie- i woda, i pomidoty.

Dzisiejsza noc była ciężka: po pierwsze była krótka (wstałam ok 11) , po drugie całą noc "bujał mi się świat"- nadal buja. Mój błędnik jeszcze mi nie uwierzył, że już nie jesteśmy na statku. A propos statku- właśnie wpadła nas odwiedzić ekipa studentów z Horyzonta.

Jeszcze do mnie nie dotarło, że tutaj jestem. Nie było na to czasu. Może zorientuję się we wrześniu :)

Buziaki dla Was,

Czas wyświetlany na ekranie bloggera jest zły!
Fotki z rejsu już wkrótce, z wyładunku brak, bo nie było na nie czasu.

04-07-2009, godz 11:50 Miśków: 0 Reniferów: 1 Okropne ptaki atakujące głowę: całe stado (niech ja się tylko nauczę strzelać).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz