środa, 9 września 2009

Wspomnienia z wakacji- Po drugiej stronie fiordu cz2






U nas zaczęły się przymrozki. Dlatego dla rozgrzewki wysyłam kilka fotek z lata. Będę to robić tak trochę chronologicznie, więc fotki z przedwczorajszego wyjazdu zamieszczę pewnie w grudniu :).

Czas leci okropnie szybko i już za kilka dni będą nas opuszczać ludzie z turnusu 3. Kolejne imprezy pożegnalne się odbędą. Zostaniemy potem sami... ( no prawie sami bo jeszcze jakieś dodatkowe 6 osób będzie z nami do końca września).

Pozdrawiam wszystkich czytających bardzo gorącą. Dostaję inf m. in. na GG , że jednak ktoś czasem tu zagląda. Fajnie :). Napiszcie mi co u was słychać i jak wam minęły wakacje! Ja liczę na to, że niedługo będę mogła więcej popisać. Letnicy pojadą i po pierwsze będzie więcej czasu a po drugie lepsze połączenie!

Ostatnio mam trochę pracy w labie. Mam trochę inny typ danych do analizy i muszę się w tym odnaleźć. Od siedzenia przed kompem mam już ciągle fale przed oczami :). Jedna wielka faza :)

Wspomnienia z wakacji- Po drugiej stronie fiordu cz1





niedziela, 6 września 2009

sobota, 5 września 2009

Zachody słońca

Zamieszczanie czegokolwiek w tym blogu nie należy do najłatwiejszych. Dodatkowo nasze problemy z netem nie ułatwiają sprawy... być może zmienię adres.

Co u nas? Nie sądziłam, że tak szybko przywyknę do tutejszych nawyków. Pewne zachowania, które wydają się ekstremalne stały się dla nas normalne- jak pływanie łodzią po zalodzonym fjordzie w teletubisiowych kombinezonach, noszenie broni, jazda na skuterach po lodowcu i ciągłe oglądanie się na miśka. Są to dla nas tak oczywiste sprawy jak zjadanie śniadania czy mycie się.
Wstajemy rano (o 8 jest śniadanie), potem kombinujemy- co by tu można zrobić fajnego. Jeśli jest ładna pogoda najczęściej zdarza nam się popłynąć gdzieś łodzią. Musimy wtedy zakładać kombinezony ratunkowe helly hansen (teletubisie), zatankować paliwo i traktorem lub ręcznie spuścić ponton do wody. Potem płyniemy aż twarze zrobią się nam czerwone od wiatru ;). Jest to już tak naturalny dla nas proces, jak np. fakt, że we Wrocławiu wychodzi się rano do pracy i wsiada do tramwaju.
Gdy pogoda jest brzydka- ja np. piszę bloga :)

Efektem ubocznym posiadania broni (ja mam na stanie dubeltówkę iż12 i rakietnicę, ale często pożyczam od Sebastiana kolta Anaconda kaliber 44- jest lżejszy czyli bardziej terenowy) są pałętające się wszędzie naboje. Ostatnio udawałam księżniczkę na ziarnku grochu- coś mnie uwierało jak spałam. W pościeli znalazłam naboje do dubeltówki. Są wszędzie- w każdym kącie i kieszeni. Przecież w każdej chwili mogą się przydać! :)

A co działo się w sierpniu? 6.08 przypłynął Horyzont z Polski i oczywiście był rozładunek, który muszę przyznać poszedł nam sprawnie. Tym Horyzontem (turnus 2 letników) przypłynęły dwie ekipy, które "zburdelizowały" (cytat sejsmo) mi moje dwa laby: sejsmo i jono. Jonosferycy z Centrum Badań Kosmicznych (zwani dalej Kosmitami) postawili dwa maszty do jonosondy i nowy riometr. Strasznie dużo się przy tym nagadali :). Sejsmo pozmieniali mi aparaturę w labie, przystosowali nowy sejsmometr do użytku depeszowego (wcześniej dane były niedostępne- teraz mam podgląd i to na żywo!). Postanowiliśmy z chłopcami z sejsmo trochę uporządkować lab i odbyła się wielka sentymentalno- pokoleniowa dyskusja. Dla mnie większość kabelków, starych części komputerowych i elementów elektronicznych to śmieci- dla chłopców to 22 lata pracy. Okazałam się jednak twarda i stanowcza i trochę odgruzowaliśmy teren. Od kosmitów dostałam kosmiczną czapeczkę :) na dowód, że jestem jedną z nich.

Moje ekipy "modernizacyjne" odpłynęły 22.08 ale nie zostaliśmy sami. Przyjechało sporo ludzi (turnus 3), miedzy innymi grupa, by zainstalować nową antenę do neta. Poprawy w jakości połączenia jakoś nie widać.
Horyzontem 22.08 przyjechała ekipa: 4 Czechów i Stefan z UP Wrocław. Zajmują się montowaniem szczelinomierzy, które rejestrować mają ruchy względne w „załomach” :).
Jest wesoło- jemy knedliki i podśpiewujemy Jożina z Bażin, szukając czerstwego pachnącego chleba (oczywiście po czesku). Wczoraj był czeski obiad. Nawet zrobiłam swojego pierwszego w życiu knedlika.

Za tydzień ma się wykazać Valentin- nasz gość z Angory, przygotowując Hiszpański obiad. W tym trzecim turnusie jest jeszcze kolega Olivier z Luksemburga, ale on nie chce jakoś gotować ;/. Może więcej pokażą Norwedzy z UniSu, którzy jutro mają przylecieć helikopterem.

Czy pisałam już, że podczas drugiego turnusu letników był u nas artysta Kuba Bakowski (Bąkowski), który przypłyną by sfotografować człowieka w stroju misia polarnego (wypożyczonego ze wsi w opolskim!), trzymającego latarnię w miejscu gdzie znajduje się gwiazda polarna? Jeśli nie to właśnie o tym wspominam :). Niestety akuratnie w czasie pobytu artysty był dzień polarny i Kuba musiał się ograniczyć do zdjęcia misia w pomarańczowym kombinezonie do pływania Helly Hansen. Miś okazał się wielką atrakcją i wzbudzał wiele emocji, pomimo, że był rozdarty w kroku.

W turnusie 2 odwiedzili nas również dwaj laureaci olimpiady geograficznej i studenci Akademii Morskiej w Gdyni. Ci ostatni woleli w trudnych warunkach polarnych malować naszą Stację, niż pływać 2 tygodnie wokół Spitsbergenu. Ciekawie dlaczego?

W Hornsundzie już jesień na maksa. Popaduje deszcz ze śniegiem, wije wiatr i występują przymrozki. Ptaki odleciały a renifery mają problem ze swędzącymi rogami (biedne moje kable i tyczki!). Już trzeba chodzić w czapce ;/
Jesień idzie, nie ma rady na to...


30-08-2009 11:00
Miśków: 10 w tym jeden zaskoczony w skałkach- odległość ok. 20 m
Dni z zachodem słońca: 12
Temperatura minimalna: -6 st. przy gruncie.